Gdzie leży granica?



… granica, do której jesteśmy w stanie wydać pieniądze na flaszkę wina? Czy 100 zł to już za dużo? Czy wysoka cena przekłada się na jakość wina? Na te i inne pytania próbowaliśmy znaleźć odpowiedź na degustacji zorganizowanej przez Michała „Wine Mike” Misiora w popularnym już winebarze Winsky nad Wisłą. Spróbowaliśmy w ciemno 9 etykiet z różnych krajów i innym charakterze.


(Jeśli czytacie ten wpis na innej stronie niż moja – uszanujcie moją pracę i zamknijcie ramkę lub przejdźcie bezpośrednio na bloga. Bardzo dziękuję!)



Inama Vigneto du Lot Soave Classico 2015 (219 zł; importer: Krople Wina)

Mineralne, o aromatach kwiatów, miodu i suszonych owoców. W ustach bardzo treściwie zbudowane z goryczkowym finiszem. Choć bardzo mi smakowało, to jak inni stwierdzili jest jeszcze za młode. Trzeba dać mu jeszcze pięć lat aby mogło się rozwinąć. Strach pomyśleć jaką wtedy osiągnie cenę.


Alessandro di Camporeale Catarratto 2015 (110 zł, importer: Krople Wina)

Zdecydowanie delikatniejsze. Nos cytrusowy, w ustach delikatnie musuje, z goryczką na finiszu. Niestety ten sycylijczyk mnie nie urzekł. Widać tak mam z winami z tego włoskiego regionu, że rzadko mamy razem po drodze.


Mitolo GAM Shiraz 2013 (119 zł; importer: Wine Avenue)

W tym winie sporo się dzieje. Mamy tu aromaty truskawek, pudrowych cukierków, tytoniu i przypraw korzennych. W ustach dość taniczne, ale przyjemne w odbiorze. Owoc nieco chowa się na drugi plan ustępując nutom ziemi. Miło byłoby wypić całą butelkę.



Dante Rivetti Barbaresco Bric'Micca 2012 (129 zł; importer: Wine Avenue)

I znowu wracamy do Włoch. W nosie aromaty czerwonych owoców – malina i truskawka. W ustach mocno taniczne i również kwasowe. Dla mnie zbyt ostre, nie sprawiło przyjemności.

Inama Carmenere Piu 2014 (110 zł; importer: Krople Wina)

W nosie aromaty leśnych owoców i ściółki. W ustach mocno zielone gdzie na pierwszy plan wybija się papryka (pimentos de padron!). Nie podzieliłam zachwytów kolegów i koleżanek obecnych tego wieczoru przy stole. Jeśli ktoś tak jak ja nie lubi aromatów papryki w winie, to ta etykieta zdecydowanie nie jest dla Was.

Casa Rojo Maquinon 2016 (159 zł; importer: Red Nose)

Od pierwszego momentu podejrzewałam, że to musi być Hiszpania. Nie myliłam się. Gęste, z nutami likierowej wiśni, gorzkiej czekolady i czarnych owoców leśnych. W ustach eksploduje owocem pojawiają się nuty balsamiczne i ziemiste. Pyszna garnacha, do której chętnie bym wróciła. Dla mnie było to najlepsze wino tej degustacji.


Fattoria dei Barbi Brunello di Montalcino 2012 (129 zł: Winnica Lidla)

Nos bogaty w aromaty tytoniu, fiołków i ziół. W ustach dość szczupłe, ale z miłą kwasowością i bardzo przyjemną taniną. Bardzo dobre wino, w tej cenie warte zakupu. Do sycących dań mięsnych przygotowanych na bazie pomidorów takich jak lasagne, pasty bolognese lub pizzy będzie idealne.

Cuvelier Los Andes Coleccion Mendoza 2012 (127,50 zł; importer: Mielżyński)

Solidne i dobrze zbudowane wino. Przeważają aromaty beczki, kawy i lasu. W ustach tanina i lekka papryka. Do ozora wołowego z puree z szalotki, chrupiącą cebulką i sosem pieczeniowym w wydaniu  Mariusza Wołosewicza, szefa kuchni WINSKY Wine'n'Whisky Bar pasowało świetnie.



Chateau de Valandraud Virginie de Valandraud Saint-Emilion Grand Cru AOC 2015 (149 zł; importer: Winnica Lidla)

Ostatni zawodnik na ringu – francuz – to solidne wino które, jak napisał Michał, spędza sen z powiek wielu winomanom na całym świecie. Ziołowe, ziemiste aromaty. Ciężkie i intensywne. Wymagające dłuższego czasu na odkrycie w nim wszystkich jego niuansów.

Dla mnie wydanie 100 zł i więcej za butelkę to dużo. Zarezerwowane jest na specjalne okazje. Zazwyczaj wtedy sięgam po sprawdzone etykiety, nie bez znaczenia jest też dla mnie skąd wino pochodzi i z jakiego szczepu jest zrobione. Decydując się na zakup droższej etykiety warto najpierw ją po prostu spróbować, na przykład na jakiejś otwartej degustacji. Jeśli nam się nie spodoba, będzie nas bardziej bolało.

O degustacji napisali również:

Instagram