Kaukaz. Położony
na pograniczu Europy i Azji pomiędzy Morzem Czarnym, a Kaspijskim wokół gór
Kaukaz. Gruzja, Armenia, Azerbejżdzan … Wszystkie te kraje łączą trudne losy oraz
kuchnia. W kulinarną podróż po tym regionie zabiera nas w swojej najnowszej
książce Kaukasis Olia Hercules. Jest ona pełna wspomnień, wspaniałych smaków i refleksji.
Zapraszam na recenzje książki i przepis na to co można smacznego zrobić z
cukinii. Nawet w zimie.
(Jeśli czytacie ten wpis na innej stronie niż moja – uszanujcie
moją pracę i zamknijcie ramkę lub przejdźcie bezpośrednio na bloga. Bardzo
dziękuję!)
Kim jest Olia Hercules?
To niezwykle
ciekawa postać. Urodziła się w południowej części Ukrainy. Gdy miała 12 lat
przeprowadziła się z rodziną na Cypr. Na studia wybrała się do Wielkiej
Brytanii na italianistykę. Po studiach pracowała w mediach jako reporterka.
Chciała się jednak zająć tym co ją najbardziej interesowało. Dlatego też
skończyła szkołę gotowania Leiths Food and Wine School. I po niej trafiła
najpierw do Union Market w Waszyngtonie, a później do jednej z restauracji
Yotama Ottolenghiego. Pisała też o ukraińskiej kuchni do Guardiana. Przez splot
różnych okoliczności powstała jej pierwsza książka „Mamuszka”, o kuchni
ukraińskiej. A potem Kaukasis. Podobno pracuje nad kolejną.
Dlaczego Kaukasis?
Inspiracją
do napisania książki były losy ormiańskiej rodziny Olii pochodzącej z
Nagorno-Karabakh w Azerbejdżanie. W latach 80-tych ubiegłego wieku wojna
zmusiła ich wyprowadzki najpierw do Baku, a później do Kijowa na Ukrainie. „Chciałam pokazać, jak bardzo kultury i losy
różnych grup etnicznych i narodów zamieszkujących Kaukaz są ze sobą splecione.
Przenikają się też na gruncie domowym, stąd podobne potrawy, techniki i smaki,
obecne w różnych kuchniach narodowych” – powiedziała w wywiadzie dla
Kukbuka. („Rozkosze”, nr. 29, wrzesień-październik 2017).
Jaka jest kuchnia kaukaska?
To przede
wszystkim kuchnia bogata w warzywa i owoce. Bakłażany, pomidory, buraki, śliwki,
zioła … Tymczasem w restauracjach serwującej tego rodzaju kuchnię króluje
mięso. Oczywiście ono też trafia na stół, ale zdecydowanie rzadziej. To luksus,
zarezerwowany na specjalne okazje. Ludzie, troszczący się zwierzętami,
nieczęsto je jedzą. Jeśli już po nie sięgają jakość mięsa ma ogromne znaczenie.
To też prosta kuchnia. „Dobre jedzenie
nie musi być skomplikowane, ani zbyt wymyślne” – mówi jeden z bohaterów
książki, Gia, szef kuchni w restauracji Pheasant's
Tears w Signagi w Gruzji.
Co znajdziemy w książce Kaukasis?
Olia pisze
zgrabnie i lekko. Każdy przepis poprzedzony jest mini-felietonem, wspomnieniami
z dzieciństwa albo z miejsc, w których się zatrzymała po drodze. Siłą tej
książki są ludzie, którzy dzielą się z nią sekretami swojej kuchni.
Znajdziemy
w niej m.in. przepisy na tkemali, czyli tradycyjny sos przyprawowy ze śliwek,
czosnku i dzikiej mięty (już czekam na te świeże i soczyste śliwki), na adżiki,
czyli pasty będące podstawą gruzińskiej kuchni, matsoni, rodzaj miejscowego
jogurtu, lawasze, płowy i … (werble) chinkali. Tak, to te pyszne pierożki z
mięsem i bulionem w środku. Jest również rozdział poświęcony lekarstwom na
kaca. Bo gruzini słyną z tego, że dużo piją. Potrafią to też robić dobrze. „Tamada,
mistrz ceremonii, w trakcie supra – gruzińskiej biesiady – może wypić bez trudu
12 litrów wina. Każdy toast (a raczej poetycko-filozoficzne rozważania) trwa co
najmiej 15 minut” – pisze Olia.
W wielu
przepisach używa miejscowych składników, które poza Kaukazem są niedostępne.
Bez obaw, Olia zadbała o to i podaje czym można je zastąpić. Wszystkie
„egzotyczne” składniki opisane są na końcu książki, a także podane linki do
sklepów gdzie można niektóre z nich kupić. To ostatnie niestety tylko w wydaniu
oryginalnym. W polskiej edycji językowej w tym miejscu są puste strony (pomimo,
że w treści pozostały odesłania). I to jest jedyny mankament tego wydania.
Bardzo się
cieszę, że mam książkę Olii na półce. Znalazłam w niej wiele przepisów, które z
chęcią wykorzystam w swojej kuchni. Muszą tylko poczekać na odpowiednią porę
roku. Bo warzywa najlepsze są tylko w szczycie sezonu. Dziś wam pokażę jeden z
nich.
Cukinia z patelni z jogurtem i czosnkiem
(przepis
oryginalny: Olia Hercules, Kaukasis, s. 30)
Potrzebne
składniki:
(4 porcje
dania dodatkowego)
2 duże
cukinie
4 łyżki
oleju roślinnego
100 g dobrej
jakości jogurtu np. typu greckiego lub bałkańskiego
2 ząbki
czosnku, roztarte
garść
ulubionych ziół, grubo posiekanych ( u mnie mięta i grecka bazylia)
sól morska do smaku
Przygotowanie:
- Jogurt mieszamy z czosnkiem i szczyptą soli.
- Cukinię kroimy wzdłuż na paski (lub w poprzek na plastry jak u mnie) szerokości ok. 5 mm. Rozgrzewamy olej na dużej patelni. Smażymy cukinię na złoty kolor. Zdejmujemy z patelni i osączamy na papierowym ręczniku. Delikatnie przyprawiamy solą.
- Dekorujemy cukinie przygotowanym wcześniej jogurtem i posypujemy ziołami.
- Olia podaje też inny wariant. Można plastry cukinii obtoczyć w mące, na przykład gryczanej. Nada jej wtedy orzechowy smak.
Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Buchmann.